Mateusz Redlarski: „Zaufanie to podstawa”

W mijającym tygodniu zakończyły się ćwierćfinały Mistrzostw Śląska Juniorów Młodszych. O turnieju, ale również o pracy z młodzieżą i sędziowaniu, porozmawialiśmy z trenerem Mateuszem Redlarskim.

Trenerze, gratulujemy świetnego wyniku ćwierćfinałów. Jak Pan ocenia cały turniej już teraz, „na chłodno”?

Nie uważam, że był to dla nas jakiś specjalny turniej. Wraz z drużyną wyznaję zasadę, że skupiamy się na tym, co jest tu i teraz – każdy kolejny mecz jest dla nas najważniejszy. Spotkanie ze Skoczowem było możliwością pokazania się całego zespołu. Każdy zagrał ile mógł, by przygotować się na mecz z Norwidem, w którym chłopcy zagrali wręcz idealnie i wygrali zasłużenie.

Z jakim nastawieniem podeszliście do turnieju i jakie doświadczenia wyciągnęliście?

Tak jak wspomniałem wcześniej – nastawiamy się na każdy kolejny mecz, więc nie było szczególnego nastawienia na ten turniej. Doświadczenie to na pewno granie na parkiecie rywala przy tak dużej liczbie naszych kibiców. Czuliśmy się tak, jakbyśmy grali u siebie na hali i to zdecydowanie pomogło.

Mieliście jakieś problemy zdrowotne przed turniejem?

Przepracowaliśmy okres od początku roku do dzisiaj na tyle dobrze, że większych problemów zdrowotnych nie było. Oczywiście, zdarzają się lekkie urazy, ale dzięki naszemu fizjoterapeucie Bartłomiejowi Wachowiczowi nie mam się o co martwić i wszystkich zawodników mam do dyspozycji.

Ma już Pan plan na przygotowania do półfinałów?

Na początku sezonu jako drużyna postawiliśmy sobie cel – awans do finałów Mistrzostw Śląska i krok po kroku dążymy do jego realizacji. Cały czas zespołowo działamy, by ten plan się ziścił.

To Trenera pierwszy sezon w naszym klubie. Jak Pan ocenia ten czas?

Myślę, że czas na podsumowania będzie na koniec sezonu.

Który mecz utkwił Trenerowi w pamięci najbardziej i dlaczego?

Nie ukrywam, że udzieliły mi się emocje w ostatnim meczu z Norwidem. Nie było na razie meczu, który bym szczególnie zapamiętał oprócz tego. Do każdego spotkania podchodzę tak samo, myślę że w czerwcu możemy wrócić do tego pytania.

Którzy z młodych zawodników zrobili największe postępy i w pozytywny sposób zaskoczyli Trenera?

Gdybym podał nazwisko, złamałbym umowę podpisaną z zespołem. Jesteśmy drużyną i pracujemy drużynowo. Oczywiście indywidualne umiejętności są potrzebne, ale w naszym przypadku drużynę tworzy piętnastu zawodników, zależnych od siebie nawzajem. I nie ma  „gwiazdowania” – każdy wspiera każdego, każdy każdemu pomaga i to jest najbardziej pozytywne.

Pracuje Trener zarówno z młodzieżą, jak i seniorami, jaka jest największa różnica?

Największą różnicą w pracy z młodzieżą, a seniorami jest mentalność i przygotowanie głowy. Młodzież się tego uczy cały czas od podstaw, a w „seniorze” trzeba tylko zawodników przekierować na właściwą ścieżkę.

Co Trenera zdaniem jest ważniejsze w trakcie procesu rozwoju zawodników: talent czy zaangażowanie?

Nie ma rzeczy bardziej i mniej ważnych. Możesz mieć talent, ale bez zaangażowania nic z tego nie wyjdzie. To samo działa w drugą stronę – możesz nie być szczególnie utalentowany, ale ciężką pracą możesz dojść do poziomu, z którego trener i drużyna będzie zadowolona.

Oprócz trenowania zajmuje się Pan również sędziowaniem. Czy da się jakoś wykorzystać doświadczenie sędziego w pracy szkoleniowca lub odwrotnie?

Można powiedzieć, że od sędziowania wzięło się trenowanie. Sędziuję czternasty sezon, więc trochę doświadczenia zebrałem i znam zachowania trenerów, zawodników, ich pracę, rozgrzewki, jak pracują po meczu. Wiem, jak zachowują się na turniejach i wyjazdach. Przez sędziowanie mam kontakt z wieloma trenerami, od których mogę czerpać inne podejście do siatkówki i zespołów. Oczywiście sędziowanie pomaga trenerowi na boisku, bo wie co się dzieje, a naprawdę jest dużo przypadków, w których trenerzy nie znają podstaw sędziowania i kłócą się o coś, co jest oczywiste. Z drugiej strony trudno jest gwizdać mecze drużyn, z którymi się znasz lub trenerów, których znasz od dawna, bo pomyłki się zdarzają. Nikt nie jest idealny, a poczucie, że zrobiłeś coś źle, zostaje.

I na sam koniec – gdzie się trener widzi za pięć lat, jeśli chodzi o branżę sportową?

Moim miejscem do życia jest Częstochowa, więc mam nadzieję że za pięć lat dalej będę mógł realizować się w pracy z młodzieżą. Moim marzeniem jest stanowisko drugiego trenera w młodzieżowej reprezentacji Polski i mam nadzieję że to się spełni. Na sam koniec chciałbym jedno dodać – zaufanie to podstawa, od samego początku do samego końca. Chciałbym podziękować Prezesom – Wojtkowi i Pawłowi, a także zawodnikom właśnie za to zaufanie, które pozwoliło nam stworzyć drużynę oraz mnie rozwijać się jako trener. Dziękuję także rodzicom i kibicom, którzy są nieodzownym wsparciem naszego zespołu. Trzymajcie kciuki i zapraszamy na nasze mecze!